wtorek, 25 lutego 2014

eight.

Kolejne dni i tygodnie. Zwykły upływ czasu. Wielu osobom, z którym rozmawiam życie wydaje się takie monotonne. Rutyna to jedna z najgorszych rzeczy dla osoby uzależnionej, przekonałam się o tym sama. Wbrew pozorom potrafi przytłaczać. A wtedy "najlepszym" sposobem na urozmaicenie sobie czasu staje się alkohol albo narkotyk. Dlatego tak bardzo zwracałam uwagę na to, by jakoś zmieniać naszą codzienność. Do teraz staram się to robić, chociaż z innych powodów- przede wszystkim, by przeżyć wspólnie coś nowego. Zauważyłam, że nauczył się doceniać nawet takie mało znaczące chwile. Ja też musiałam się tego nauczyć. Dzięki Niemu i mojej Mamie wiem, że trzeba korzystać z życia, bo nigdy nie wiemy, kiedy będziemy musieli się z nim pożegnać.
Metodą małych kroczków uczę się też ufać. Wiem, że obydwoje potrzebujemy prywatności i namiastki życia osobistego bez tej drugiej osoby. Nie mam nic przeciwko jego wyjściu z kolegami, bo teraz za każdym razem udowadnia mi, że warto Mu ufać. Skończyły się nieprzespane noce, ciągłe oczekiwanie na jakikolwiek znak życia od niego, i, jeśli już dało się z Nim skontaktować, dźwięk przepitego głosu i widok poprzestawianych literek w smsach. Teraz spokojnie zajmuje się swoimi sprawami, a co jakiś czas słyszę dźwięk smsa, czy telefonu- upewnia mnie, że wszystko w porządku. Cieszę się, że zdaje sobie sprawę jakie to dla mnie ważne.
Brzmi pięknie. Chociaż oczywiście kłócimy się, ale teraz "jak wszyscy". Czasem posprzeczamy się o jakiś drobiazg- wiadomo, czasem któreś z nas ma gorszy dzień. Ale jestem taka dumna, że tak się stara być spokojny, tłumaczyć swoje racje. Odeszła agresja, krzyki i awantury.
Chciałoby się krzyknąć: "Chwilo, trwaj wiecznie!". Ale nie mam aż takich wymagań. Wystarczy nam tylko ta nasza mała "rutyna", czasem urozmaicona zmianami na lepsze. I żeby zawsze miał takie uśmiechnięte oczy. Tak jak dziś, w tym zimowo-wiosennym słońcu.